Pierwszym, który stosował konsekwentnie termin „Nowy Testament” na określenie zbioru składającego się z ewangelii, dziejów i listów, był Orygenes (ok. 185-253/254). Po nim ten termin upowszechnił się, a od IV wieku używano już niemal wyłącznie tytułu „Nowy Testament” [11] Datowanie Nowego Testamentu.
Narodowości mieszkańców Nowego Jorku. Narodowości mieszkańców Nowego Jorku to przede wszystkim wyrazista mieszanka kulturowa i etniczna. Największą grupę w Nowym Jorku stanowią oczywiście Afroamerykanie oraz rdzenni Amerykanie rasy białej.
5 301 Darmowe obrazy Nowy Jork. Bez wynagrodzenia autorskiego: obrazy. Znajdź obrazy z kategorii Nowy Jork Bez wynagrodzenia autorskiego Nie wymaga przypisania Obrazy o wysokiej jakości.
Osiągnięcia II Rzeczypospolitej na Światowej Wystawie w Nowym Jorku w 1939 roku. dr. Mira Modelska-Creech W roku 2022 mija 83 lata od niebywałego wydarzenia jakim była Światowa Wystawa w Nowym Jorku. Paradoksalnie, kiedy świat pokazywał swoje najwybitniejsze osiągnięcia w dziedzinie kultury, sztuki, a nawet nauki i techniki niewielu jeszcze podejrzewało, że to będzie rok
Policjant opowiada o odnalezieniu 6 ciał, zamiast brakującego jednego i o bezdomnych wywożonych do Nowego Jorku z innych miast. Anita i Sasza zakopują ciało w parku. Sasza opowiada swoją historię. Sasza zamierza iść do ambasady po bilety do Rosji, chce wyjechać z Anitą. Anita przebiera Saszę w ładne ubranie i idzie szukać krawatu.
Pojawiały się z prędkością światła. A w samoobsługowych miejscach zawsze spotkaliśmy się z dostępną za darmo wodą z kranu. Woda w toalecie. Pozostając w temacie wody. Kiedy weszliśmy do hotelu i Tomek poszedł do łazienki za potrzebą, lekko się przestarszył, bo myślał, że mamy zapchaną toaletę.
Założone w 1870 roku, The Metropolitan Museum of Art (w skrócie MET) jest najstarszym i największym muzeum w Stanach Zjednoczonych. Swoją siedzibę ma w Nowym Jorku. Mieści się w pobliżu centrum Manhattanu, przy Central Parku i Piątej Alei. Jest jedną z największych atrakcji tego niezwykłego miasta.
Olbrzymi posąg szybko przypadł do gustu Nowojorczykom i praktycznie natychmiast stał się symbolem Nowego Świata i Amerykańskiego Snu. Wszystkie wpływające do Nowego Jorku statki mijały olbrzymi monument symbolizujący wolność. Statua Wolności ma 46,5 m wysokości, a wraz z cokołem 93 m wysokości. Cała konstrukcja waży 229 ton.
Obrazy Nowego Jorku i Lwowa. 25.10.2023. Zosia Żeleska-Bobrowski. Roman Kopczak, artysta urodzony w starym polskim mieście Sambor, niedaleko Lwowa, prezentuje swoje obrazy w Klubie Seniora „Krakus”, działającym w Centrum Polsko-Słowiańskim. W środę, 4 października, odbył się wernisaż prac polskiego artysty, którego przedstawili
W Pani przypadku oznacza to, że jeżeli nawet Pani informuje męża, że Pani ma zamiar wyjechać z córką do Polski na stałe, mąż może złożyć podanie w sądzie rodzinnym lub Supreme Court, aby zakazać wyjazdu z tego stanu z dzieckiem. Jeżeli Pani by wyjechała z Nowego Jorku z córką do Polski bez zgody męża lub sądu, wtedy Pani
Z8xvEO. Ciekawostki o Nowym Jorku. Ile ludzi przychodzi na Times Square w sylwestra? Jak wiele drzew jest w Central Parku? Ile mostów jest w Nowym Jorku? 30 często zaskakujących faktów, które warto poznać zanim się przyjedzie się zobaczyć to wielkie miasto. CIEKAWOSTKI O NOWYM JORKU – MIESZKAŃCY W Nowym Jorku mieszka ludzi, roczny przyrost to +0,58% w 2018 roku. Mniej więcej tyle samo ludzi mieszka łącznie w województwach: dolnośląskim, lubuskim, opolskim i wielkopolskim. W regionie metropolitalnym Nowego Jorku mieszka 23 miliony ludzi. To liczba równa około 60% populacji Polski. 48% / 52% 48,2% mieszkańców to mężczyźni, średnio w wieku 36 lat, 51,8% mieszkanek to kobiety, średnio w wieku 39 lat O blisko więcej mieszka w Nowym Jorku kobiet niż mężczyzn. mniej niż 1% 0,6% mieszkańców to rdzenni Amerykanie, 65,7% to biali, 15,9% czarni, a 7,3% to Azjaci. Gęstość zaludnienia w Nowym Jorku to osób na milę kwadratową. Przy tej gęstości zamieszkania połowa ludności planety zmieściłaby się na terytorium Polski. 1 / 38 Na każde 38 osób mieszkających w USA przypada 1 nowojorczyk. 3 miliony nowojorczyków urodziły się poza granicami USA, 1/4 z nich osiedliła się w mieście po 2000 roku. Blisko 2 miliony nowojorczyków ma mniej niż 18 lat. 40 minut Dojazd do pracy zajmuje nowojorczykom średnio 40 minut, o 15 minut dłużej niż w całych Stanach. 50% Połowa nowojorczyków rozmawia w domu w innym języku niż angielski. 200 Ponad 200 językami posługują się wszyscy mieszkańcy Nowego Jorku. 4’24” 4 minuty 24 sekundy – tyle czasu mija średnio pomiędzy urodzinami kolejnych nowojorczyków W Nowym Jorku mieszka najwięcej ludności żydowskiej, za wyjątkiem państwa Izrael. Chinatown i pozostałe dzielnice zamieszkuje najwięcej Chińczyków poza Azją. W NYC mieszka największa na świecie miejska populacja Portorykańczyków. Gdyby dzielnica Brooklyn była samodzielnym miastem, byłaby 4 co do wielkości miastem w USA. W Nowym Jorku mieszka więcej ludzi niż w każdym z 40 na 50 stanów USA. CIEKAWOSTKI NOWEGO JORKU 180 stóp / 55 metrów Tak głęboko pod ziemią znajduje się najniżej położona stacja nowojorskiego metra – 191st Street na Washington Heights. Dla porównania najgłębsza stacja metra w Warszawie jest 23 metry pod ziemią. 1700 We wszystkich dzielnicach znajduje się ponad 1700 parków, miejsc rekreacji i placów zabaw. Mniej więcej tyle drzew rośnie w Central Parku na Manhattanie. Jednak w Prospect Park na Brooklynie jest ich więcej, około 793 Dzielnice Nowego Jorku połączone są mostami i tunelami, jest ich łącznie 793. Dla porównania – we Wrocławiu mostów i kładek obecnie jest 133. 1-2-3-4-5-6-7 Najłatwiejszy do zapamiętania adres w Nowym Jorku. Perfect Pint: 123 W. 45th Street, pomiędzy 6 a 7 aleją. 888 Na Roosevelt Island znajduje się 8-boczny budynek, który powstał jako miejsce azylu dla umysłowo chorych. Obecnie jest to budynek mieszkalny, nazywa się The Octagon (ośmiokąt), a jego adres to 888 Main Street. 1776 Dokładnie tyle stóp wysokości, wraz z iglicą ma One World Trade, najwyższy budynek w Nowym Jorku. Jest to także rok podpisania amerykańskiej Deklaracji Niepodległości. 578 Taka jest łącznie – w milach – długość linii brzegowej miasta. Z tego około 14 mil przypada na plaże miejskie. 35 Tyle mil wynosi największa odległość pomiędzy odległość między granicami miasta, z północnego wschodu na południowy zachód, około 35 mil. Ponad 300 tysięcy pieszych pojawia się na Times Square każdego dnia, w sylwestra ta liczba sięga pół miliona ludzi. Około 30 milionów kawałków confetti spada co roku na świętujących rozpoczęcie nowego roku na Times Square. 1 miliard Mniej więcej tyle ludzi co roku ogląda relację z finałowego odliczania do rozpoczęcia nowego roku na Times Square. Wszystkie informacje pochodzą z oficjalnych danych City of New York.
Doktor Finnix, pytany przez prokuratora, ilu z jego pacjentów uzależniło się OxyContinu, z rozbrajającą szczerością odpowiada: "znaczna część już nie żyje". Nowy serial "Lekomania" na Disney+ opowiada, jak jedna tabletka odmienia cały region "pasa rdzy", a następnie kraj. Porządni, pracowici Amerykanie zaczęli łykać prochy. Tysiące z nich zmarło od opiatów. Rok 1996. Firma Purdue Pharma wypuściła na rynek nowy lek. OxyContin miał być przełomem, odmienić życie Amerykanów i uwolnić miliony ludzi od cierpień W rzeczywistości spowodował największą narkotykową plagę, jaka kiedykolwiek przeszła przez Stany Zjednoczone Tysiące amerykańskich lekarzy uwierzyło w skuteczność "cudownego leku". Wkrótce zaczęli od ręki przepisywać narkotyk, pomijając prawdopodobieństwo uzależnienia Nadużywanie tabletek na receptę pochłonęło 820 tys. ofiar, z uzależnieniem walczy co najmniej 2 mln ludzi Właściciele Purdue Pharma, rodzina Sacklerów, wyszła obronną ręką – ich majątek nie ucierpiał, pozostali na wolności, nigdy nie przeprosili O kryzysie opioidowym opowiada nowy serial "Lekomania" dostępny na Disney+ Więcej artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu OxyContin jak heroina Co to w ogóle jest OxyContin? W skrócie to tabletka, która zawiera dużą dawkę oksykodonu, a ten jest z kolei opiatem, w swej budowie przypominającym szalenie uzależniającą heroinę. Jakim cudem coś, co jest w zasadzie zwykłym narkotykiem, zostało dopuszczone do legalnego obrotu? Firma Purdue przekonywała, że ich preparat wykorzystuje tzw. formułę przedłużonego uwalniania substancji czynnych. Mówiąc wprost – opiaty miały trafiać do organizmu powoli, uwalniać się przez wiele godzin, co pozwalało uniknąć głodu narkotykowego u pacjentów. Podatny na uzależnienie miał być dzięki temu niecały procent zażywających lek, co oczywiście było nieprawdą. Niemniej te magiczne słowa wielu przekonały. Lekarze połknęli haczyk. Nowy produkt dostał stempel jakości. Sukces OxyContinu okazał się możliwy z dwóch powodów. Po pierwsze, rodzina Sacklerów, kierująca Purdue Pharma, zawsze miała łeb do interesów. Sacklerów uznaje się za ojców nowoczesnej reklamy farmaceutycznej. W latach 50. wprowadzili na rynek antybiotyk, który okazał się hitem. Klucz do sukcesu tkwił w zmasowanej kampanii marketingowej, która zakładała bezpośredni kontakt z lekarzami. Przedstawiciele handlowi odwiedzali gabinety w każdym zakątku kraju – zachwalali działanie leku, dawali darmowe próbki. Ta sztuczka sprawdziła się prawie 40 lat później w przypadku OxyContinu. Skala była bez precedensu. Na przełomie lat 90. i 00. Purdue miała dziesiątki tysięcy sprzedawców. Wszyscy bez wyjątku mieli mówić lekarzom to samo: "mniej niż jeden procent pacjentów uzależnia się od OxyContinu". Z coraz lepszym skutkiem stosowali tę zasadę. Opiaty powszechnego użytku Drugi powód był równie istotny: zmieniało się podejście do bólu i stosowania opiatowych środków przeciwbólowych. Jeszcze w latach 80. Światowa Organizacja Zdrowia apelowała o to, by uznać życie wolne od bólu za uniwersalne prawo człowieka. Lekarze mieli więc niejako moralny obowiązek, by stosować wszelkie dostępne środki. Wielu z nich przekonało się do opium i zaczęło wykorzystywać go na pacjentach z nowotworami. 10 lat później Purdue lobbowała to podejście. W 1998 r. Agencja do spraw Zdrowia Weteranów uznała ból za "piąty parametr życiowy" obok tętna, ciśnienia, oddychania i temperatury ciała. W praktyce miało to oznaczać, że każdy ma prawo do zwalczania bólu, a nieprzepisywanie leków jest aktem nieludzkim. To wywołało debatę na temat włączenia opiatów do powszechnego użytku. Przemysł farmaceutyczny wykorzystał ją na swoją korzyść. Odtąd opioidy miały być przepisywany na wszelkie bóle, nie tylko nowotworowe. Na bóle pleców i stawów, zębów i głowy. Gdyby się uprzeć, to nawet na kaca. Michael Keaton jako Samuel Finnix w serialu "Lekomania" Foto: Disney Plus "Lekomania" serial wzorowany na autentycznych relacjach lekarzy W ten sposób tysiące amerykańskich lekarzy, szturmowanych przez handlowców, uwierzyło w skuteczność "cudownego leku". Wkrótce zaczęli od ręki przepisywać narkotyk, pomijając prawdopodobieństwo uzależnienia. Wielu z nich podzieliło los Samuela Finnixa, bohatera serialu "Lekomania" na Disney+, wzorowanego na autentycznych relacjach lekarzy, którym OxyContin zrujnował życie i odebrał resztki etyki zawodowej. Poznajemy go na sali sądowej, gdzie zeznaje w sprawie kryzysu opioidowego, w którym pogrążyła się Ameryka. – Doktorze Finnix, ilu z pańskich pacjentów uzależniło się OxyContinu? – pyta prokurator. – Znaczna część już nie żyje… – odpowiada po chwili wahania. Narkotykowa subkultura Robotnicze miasta w rejonie Appalachów, nazywanym "pasem rdzy", wpadają w tym czasie w permanentną recesję. Plajtują zakłady włókiennicze, fabryki podupadają, to prowadzi do zmniejszenia liczby miejsc pracy. W kopalni węgla zatrudniona jest najniższa w historii liczba pracowników. Ci, którzy zostali, pracują w ciężkich warunkach, co dzień ryzykując życie. Ból to ich codzienność. Przychodzą do lekarza z nadwyrężonymi mięśniami, bólem pleców, złamanymi nogami. Nagle ni z tego, ni z owego część z nich zaczyna umierać od przepisywanych im pigułek przeciwbólowych, co się wcześniej nie zdarzało. Tak właśnie rejon "pasa rdzy" staje się epicentrum rozlewającej się po kraju katastrofy. Zobacz także: Dlaczego milion Amerykanów żyje w autach? Tu warto podkreślić, że nie tylko dręczone kryzysem gospodarczym appalaskie stany, były podatne na uzależnienie. Wśród ofiar epidemii opioidów byli przede wszystkim ludzie uprzywilejowani – z przedsiębiorcami i bankierami na czele. Były to dzieciaki z bogatych domów, uczniowie ze stypendiami sportowymi. Przykład użyty w serialu daje jednak bardziej do myślenia, lepiej uwypukla problem i jego skutki. Serialowe miasteczko, mimo krachu gospodarczego, wydaje się miejscem stosunkowo bezpiecznym, wolnym od problemu przemocy i zorganizowanej przestępczości. Bieda nie złamała charakterów i kręgosłupów moralnych ludzi, ale leki na receptę już tak. W krótkim czasie spokojne miasteczko staje się istnym polem bitwy, a jedna tabletka odmienia cały region. Wskaźnik przestępczości wystrzeliwuje w górę. Nasila się prostytucja. Trzykrotnie wzrasta liczba dzieci w pieczy zastępczej. Lokalne więzienia pękają w szwach. Rodzice niedowierzają, kiedy ich porządne, pracowite pociechy zaczynają łykać prochy. Tysiące takich dzieciaków umiera od opiatów. Przychodnie pierwszymi centrami dystrybucji narkotyku Wszystko zaczęło się w gabinetach lekarskich i klinikach terapii bólu – były to w rzeczywistości pierwsze centra dystrybucji narkotyku. Lekarze chętnie dawali receptę na OxyContin. Ludzie ustawiali się w kolejkach, tłumy okupowały poczekalnie. Niebawem oxy trafiły na czarny rynek, uliczni dilerzy wzięli się za ich pokątną sprzedaż, co jednocześnie napędzało popyt na tańszą heroinę. Ci, którzy wpadli w uzależnienie, wynosili z domu rodzinne pamiątki, sprzęty kuchenne – cokolwiek, co dało się wymienić na choćby jedną tabletkę. Wytworzyła się też cała narkotykowa subkultura w sieci. Na forach internetowych powstały poradnie, jak usunąć z pigułek ochronną osłonkę, żeby zintensyfikować działanie oksykodonu i wciągnąć go do strzykawki. Biznes Purdue Pharmy, wbrew ogólnokrajowej epidemii i zgonom, kręcił się w najlepsze. "Więcej dawek sprzedaż, więcej zarobisz" Proceder ten był trudny do zatrzymania, bo rządził się zasadą naczyń połączonych. Po pierwsze, kierownictwo koncernu farmaceutycznego budowało wokół siebie pozory szczytnej misji, jednocześnie prowadząc szeroko zakrojoną ekspansję całego systemu. Purdue Pharma miała w garści Agencję ds. Żywności i Leków (FDA), co pozwoliło jej ominąć procedurę atestową, zatwierdzić etykietę zawierającą fałszywy opis leku i wejść na rynek. Rudolph W. Giuliani, burmistrz Nowego Jorku i przyjaciel prezydenta Busha, sprzyjał działaniom koncernu. Firma kupowała każdego potrzebnego decydenta. Poza tym tworzyła spółki-córki i komórki reklamowe, które miały uwiarygodnić OxyContin w oczach społeczeństwa, a przy tym wywierać po cichu naciski na specjalistów. Na pierwszej linii stali wspomniani przedstawiciele handlowi – jak pionki na szachownicy. Purdue zainwestowała miliony w stworzenie największego przedstawicielstwa handlowego w historii przemysłu farmaceutycznego. Pracownicy byli wysyłani do najdalszych zakątków kraju, byle tylko robić dobre wrażenie i namawiać lekarzy na stosowanie leku. Za najwyższe wyniki czekały nagrody. W 1996 r. firma przeznaczyła milion dolarów na premie związane ze sprzedażą. Kilka lat później kwota ta urosła do 14 mln. Struktura premiowania była prosta: "więcej dawek sprzedaż, więcej zarobisz". Najbardziej rozchwytywani wyciągali 100 tys. dol. premii. Reszcie przysługiwały bonusy: podarki, wykwintne kolacje, wczasy pod palmami. Nastawienie było takie, że każdy sprzedawał jak szalony, żeby wypocząć na Bermudach lub w Palm Springs. Tak kupowało się lojalność i milczenie. Ci, którzy próbowali się wychylać i zgłaszać uwagi byli straszeni klauzulą poufności. Z kolei lekarze, pielęgniarki, specjaliści od zagadnienia bólu byli zapraszani na konferencje i seminaria medyczne w wypasionych kurortach. Drinki, homary, zabawa do białego rana. Do tego pluszaki, płyty CD i inne gadżety – wszystko na koszt firmy. Żaden inny koncern farmaceutyczny nie działał w tak wyrachowany sposób. Sieć zależności była przez lata wyjątkowo szczelna i nieprzepuszczalna. Nikt nie wiedział, jak się przez nią przebić. "Jesteście wcielonym złem" Rok 2019. Pod naciskiem protestujących kolejne muzea i galerie sztuki odmawiają przyjmowania darowizn od rodziny Sacklerów. Wśród nich są nowojorskie MoMA i Guggenheim oraz Tate Modern. Paryski Luwr jest pierwszą instytucją, która usuwa nazwisko rodziny z sal muzealnych. Przez lata właściciele Purdue Pharmy byli mecenasami sztuki, finansującymi największe światowe muzea – na ich cześć nazwano salę londyńskiego National Gallery, w którym wiszą obrazy Williama Turnera. Decyzja Luwru kończy pewną epokę dla Sacklerów. To oczywiście symboliczny gest. Niemniej bardzo potrzebny. W sprawie kryzysu opioidowego zebrano tony obciążających firmę dowodów. Zeskanowano tysiące dokumentów i przesłuchano mnóstwo osób. W 2001 r. wytoczono pierwszy proces przeciwko Purdue w sprawie śmierci wywołanej OxyContinem w rejonie Appalachów. Potem posypały się kolejne pozwy, które były oddalane. Przełom nastąpił w 2005 r., kiedy prokuratorzy z Wirginii postawili firmie zarzuty dystrybucji błędnie zakwalifikowanego leku z zamiarem oszustwa, osiągania zysków z nielegalnej działalności oraz zmowy na rzecz prania pieniędzy. W oskarżeniu podkreślali, że żadna sprawa w dziejach kraju nie może się równać z tą pod względem wpływu na zdrowie publiczne. W 2007 r. trzej członkowie kierownictwa Purdue usłyszeli wyrok za niewłaściwą promocję OxyContinu. Firma zapłaciła ponad 600 mln dol., aby uniknąć kary więzienia dla kierowników. Przed gmachem sądu w Abington zgromadziła się grupa ludzi żądająca odrzucenia ugody. Wśród nich byli bliscy osób, które przedawkowały lek. Zabrali głos na rozprawie. Ku przestrodze: "Jesteście wcielonym złem" – mówiła babcia chłopca, który w wieku sześciu lat stracił matkę. "Przyprowadziłam go, żeby zobaczył, że złych ludzi spotyka kara". "Pierwszy raz usłyszałem nazwę OxyContin, gdy mój 18-letni syn, umarł na imprezie po jego zażyciu" – powiedział ojciec zmarłego nastolatka. "Jesteście korporacyjnymi narko-baronami, którzy zabijają naszą przyszłość". "Straciliśmy z mężem jedynego syna, 18-letniego Randalla, który przypadkowo przedawkował wasz lek" – opowiadała jego matka. "Zanim to się stało, szykował się do podjęcia studiów. Za pieniądze na naukę zorganizowaliśmy mu pogrzeb". Dalszą część przeczytasz pod wideo: Sąd przychylił się do ugody, sprawa została zamknięta. Firma wypłaciła ponad pół mld grzywny, ale sprzedawała dalej – równie dynamicznie, a może nawet dynamiczniej niż dotąd. Rok po procesie dane wskazywały, że liczba zgonów wskutek przedawkowania przewyższa liczbę ofiar wypadków samochodowych. Wyrok z 2007 r. obnażył jednak Sacklerów, zrobił im złą prasę, dając powód do kolejnych pozwów. To zapowiedź nadchodzących wydarzeń. W 2019 r. członkowie rodziny Sacklerów wyprowadzili się z Nowego Jorku, po tym, jak zostali publicznie oskarżeni o wywołanie kryzysu opioidowego. Prokuratorzy generalni w ponad 25 stanach wnieśli pozwy zbiorowe przeciwko Purdue Pharmie. Federalny sędzia ds. upadłości wydał warunkową zgodę, by rozstrzygnąć procesy. W ten sposób rodzina Sacklerów utraciła własność nad spółką i wycofała się z biznesu, ujawniając 30 mln dokumentów i wypłacając kolejne miliardy dolarów dla poszkodowanych. Tak naprawdę wyszli obronną ręką – ich majątek nie ucierpiał, pozostali na wolności, nie zostali też przez sąd zobowiązani do przeprosin. Kathe Sackler mówiła na przesłuchaniu: "niczego nie zmieniłabym w swoim postępowaniu". Tym samym rodzina upiera się przy tym, co utrzymuje od połowy lat 90. – obwinia tych, którzy się od leku uzależnili. Według danych agencji National Institute on Drug Abuse (NIDA) w latach 1999-2019 w wyniku przedawkowania opioidów zmarło ponad 820 tys. Amerykanów. Z uzależnieniem walczy co najmniej 2 mln ludzi. Zyski ze sprzedaży OxyContinu zasiliły konto Sacklerów o 13 mld dol.
Uwielbiam miasto. Im większe tym lepsze. Miasto za dnia i miasto nocą. Miasto tętniące życiem, pełne świateł, hałasu i chaosu tworzonego przez jego mieszkańców. Uwielbiam miasto jako miejsce, miasto jako odbicie jego mieszkańców i miasto jako koncept. Miasto przepełnione sekretami, miasto jako niegasnący ogień, miasto jako źródło kreatywnej energii. Uwielbiam także metafory przyrównujące miasta do żywych istot – gargantuicznych gigantów, oddychających, pulsujących, dającym schronienie i azyl. Okrutnych, bezwzględnych i zdradzieckich, które kierują się swoimi prawami i tych praw trzeba przestrzegać, by w nich przetrwać. Do potworów, które czasami potrafią wybaczać i dawać drugą szansę, otwierać inne ścieżki, tworzyć tajemnicze zaułki, naginać przestrzenie i zapętlać czas. Urok takich miast-kreatur w literaturze dostrzegało i wciąż dostrzega wielu mistrzów wyobraźni, jak dawniej Lovecraft, także Mark Helprin, czy obecnie Clive Barker. „ New York, concrete jungle where dreams are made of There’s nothin’ you can’t do Now you’re in New York These streets will make you feel brand new The lights will inspire you Let’s hear it for New York, New York, New York!” Empire State of Mind Jay Z feat. Alicia Keys Dla takich mieszczuchów w sercu jak ja, wielbicieli pięknych obrazów i niezwykłych metafor powstał blog-projekt Brandona Stantona – Humans of New York, w skrócie po części przeniesiony do albumowo-książkowej formy i wydany w Polsce nakładem wydawnictwa Sine Qua Non. Humans of New York, czyli LUDZIE NOWEGO JORKU. Z początku miała był to swoista interaktywna mapa, na którą naniesione byłyby twarze idealnie wyrażające portret danej nowojorskiej dzielnicy. Ale jak to bywa projektami, często zmieniają swoje przeznaczenie i pierwotną misję, by stać się czymś o wiele lepszym i o wiele bardziej wartościowym. I w ten sposób, w niecałe pięć lat po rozpoczęciu blogowej przygody przez Brandona Stantona, jego niezwykłe dzieło stało się bestsellerem, a jego obraz Nowego Jorku wykroczył poza zwyczajny obraz amerykańskiej metropolii. „If I can make it there I’ll make it anywhere It’s up to you New York, New York” New York, New York Frank Sinatra Z Nowym Jorkiem jest trochę tak, że wszystkim wydaje się znajomy, a to ze względu na jego intensywną obecność w całej zachodniej kulturze i popkulturze – o Nowym Jorku powstają setki piosenek, inspiruje pisarzy, artystów, filmowców, poetów, kreatorów mody, różnorodnych twórców z całego świata. Przybywają tu tłumnie, do miasta marzeń, Wielkiego Jabłka i wielkiego tygla, w którym mieszają się wszelkie możliwe tradycje, religie i kultury. Chcą rozpocząć nowe życie, zacząć nowy rozdział, albo kontynuować swoje dzieło w nieustająco pędzącej atmosferze, wypełnionej jedyną w swoim rodzaju energią. Mówi się, że każda dzielnica, nawet każda ulica, to zupełnie odrębny świat, w którym wszystko ciągle zmienia się jak w kalejdoskopie. Te zmiany, tę różnorodność, tę niesamowitą odrębność uchwycił w Brandon Stanton. „Tak wielu już chciało go zdobyć i posiąść jak bestię w złą noc Tak wielu tez chciało wydobyć szalone kolory i złość Tak wielu już chciało go kupić i znów wyrzucić, wydalić i zjeść W rozpaczy zapłakać nad rzeką wśród serc, zrzuconych z tych koszmarnych wierz Bo New York, is New York, is New York Jak piekło, jak czyściec jak raj” New York T-Love Na kartach „Ludzi Nowego Jorku” znajdziemy zdjęcia wraz z mikro-opisami uchwyconych chwil. Migające twarze w metrze, uliczni artyści i handlarze, kochankowie, sportowcy, służby miejskie, istoty nocy, szaleńcy, bezdomni, przypadkowo uchwyceni sprzedawcy pobliskich sklepów, biznesmeni, dzieciaki z bogatych i biednych rodzin i wielu wielu innych. Cała galeria ekscentrycznych i zwyczajnych osobliwości w prześwietnych scenkach rodzajowych typowych jedynie dla tego miasta. Widać rysujące się kontrasty, w twarzach portretowanych odbijają się przeróżne emocje, doświadczenia, wewnętrzne nadzieje, smutki i radości. Urzeka dziewczynka zbierająca cukierki jeszcze przed Halloween, a tuż pod huraganie Sandy; wzrusza mąż, który każdego dnia odwiedza swoją zagubioną żonę, która czasami nie pamięta już kim jest; fascynują performerzy, dla których dym, para, deszcz stanowią naturalne tło dla ich pięknych wyczynów. Mieszkańcy i przyjezdni uchwyceni na kartach spełniają swój amerykański sen, marzenie o wolności, która możliwa jest tylko tutaj i tylko w tym mieście, na taką skalę. To co zachwyca w albumie to metaforyczność tych wszystkich ujęć i portretów. To nie tylko Nowy Jork, nie tylko miasto i metropolia, nie tylko jego kolejne dzielnice, małe i większe ojczyzny, ale to całe Stany Zjednoczone w pigułce. To, co współcześnie szarpie opinię publiczną, problemy rasowo-genderowe, polityczne, czy społeczne uchwycone w jednej klatce. Brandon Stanton ma oko do takich perełek i potrafi je zestawiać w taki sposób, że wywołują konkretne uczucia – zaciekawienia, zdziwienia, podziwu. czyli Ludzie Nowego Jorku Brandona Stantona kusi wspaniałym miejskim duchem, ożywioną legendą i mocą, jaka wypływa z kolejnych fotografii. To zaskakująca lektura do wielokrotnego podziwiania, która jednym ujęciem potrafi poruszyć serce czytelnika bardziej niż niejedna powieść. Wystarczy tylko obraz, spojrzenie, kontekst i nie sposób oderwać wzroku. to hołd dla różnorodności, dla indywidualizmu, dla marzeń, jakie reprezentuje miasto Nowy Jork i jego mieszkańcy, a jaki oferują też Stany Zjednoczone jako całość, ta wyśniona Ameryka, kraina zza oceanu. Nie ma drugiego takiego miasta, żadna metropolia nie oferuje tak wiele, jednocześnie mogąc tak wiele odebrać. I pomimo tych obietnic, tych mamideł ukrytych w każdym z obrazów trzeba pamiętać, idąc za słowami jednego z mieszkańców: „Nowy Jork potrafi dać w kość jak żadne inne miasto w tym kraju. Poradzisz sobie, ale nie przyjeżdżaj, jeśli nie masz powodu, żeby tutaj być.” O. *Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Sine Qua Non. KONKURS! KONKURS! KONKURS! Zadanie: Pstryknij fotę swojego miasta: ulubionej miejscówki, ulubionego zabytku, scenki rodzajowej, krajobrazu albo portret mieszkańca itp. I prześlij do mnie na maila: wielkibukblog@ z dopiskiem „KONKURS Nagroda: Egzemplarz „Humans of New York. Ludzie Nowego Jorku” Brandona Stantona Do kiedy: Konkurs trwa do 30 listopada do północy